sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 11.

- A więc Jake będzie tu przyjeżdżał bo ma babcie w La.- zaciesz,- A co do planu , to myślę o czymś takim..
- O to fajnie, ciesz się.
- Nikt mnie tu nieznana nie ? - zastanawia się.
- No nie znają , ja sam znam cię od kilku dni.- pokiwał głową.
- No właśnie, więc może poudaje twoją nową dziewczynę, tak żeby paparazzi mieli co pisać- spojrzała na niego- a potem wszystko wyjdzie na jaw. Co ty na to ?
- Nie no to chyba jest głupie.
- Właśnie, że nie. Będzie śmiesznie, zobaczysz !
- No dobra zgadam się , ale o tylko dla tego że jesteś moją sis.
- No to dobrze.- uśmiech- idziemy gdzieś , nie chce mi się siedzieć w domu, pozwiedzałabym coś.
- Yhym- przytakną- Połazimy po mieście i po sklepach muszę kupić nowe ciuchy, bo jak parazzi zobaczą mnie w tym samym to będzie źle .
- Boże to ty się tym przejmujesz Juss ? - zdziwiona - to ja powinnam się martwić, żeby wyglądać ładnie przy tobie .
- E tam , dla mnie wyglądasz ślicznie w tym ubranku . Na serio kochasz wąsy ?
- No tak raczej- uśmiech- To idziemy?
- Tak tylko daj się mi ubrać- po tych słowach Justin poszedł się przebrać.
Po jakichś piętnastu minutach zszedł na dół i oznajmił, że jest już gotowy i czas iść. Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do miasta. Z zachwytem wyglądałam przez okna samochodu i rozglądałam się na wszystkie strony. Jus nawet nie zwracał na mnie uwagi cały czas skupiał się na jeździe. Dojechaliśmy, zaparkowaliśmy auto na strzeżonym parkingu. Wysiadłam z auta, podeszłam do niego i powiedziałam, żeby dał mi rękę. Złapałam go i wyszliśmy na miasto. Szliśmy sobie spokojnie nikt nas specjalnie nie zauważył. Nagle jakaś napalona czternastka zaczeła się drzeć " OMG! To Justin Bieber". Miałam ochotę powiedzieć " weź spierdalaj to mój boj " ale tak naprawdę to mój brat. Przez tą małą przyleciała zgraja debili z aparatami i robili nam zdjęcia. Najwyraźniej mu to nie przeszkadzał, szliśmy dalej. Stanęliśmy przy jakieś ulubionej kawiarni Justina, weszliśmy do środka i usiedliśmy przy stoliku. Zamówiłam sobie mrożoną kawę z lodami i bitą śmietaną. On też. Gadaliśmy o niczym , śmialiśmy się. Trochę miałam już dość tych fleszy. Czułam lekkie zmęczenie siedzieliśmy tam z dwie godziny. Powiedziałam mu żebyśmy zmienili miejsce, albo wrócili do domu. On  stwierdził, że pojedziemy na plaże. Zgodziłam się. Poszliśmy na piechę, zastanawiałam się czy wogulę będziemy się kąpać, bo ja nie lubię pokazywać swojego ciała.  Doszliśmy na plaże,
- Jak po chodzimy tu trochę i zwijamy się do domu co ?
- No jasne.- usmiech.
Nagle z oddali usłyszałam jakieś wołanie....

-------------------------
Wróciłam , ale ktoś zabrał mi wene ;smutt;
dobra następna bedzie lepsza.
Dawajcie mi linki do fajnych opowiadań i piosenek ;D

1 komentarz:

  1. świetny rozdział . xd . :*
    czekam na nexta . ! <2 .
    Zapraszam do mnie . :
    http://www.onedirectioninmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń